Jesteś tutaj: WitamyMałżeństwo

Religijną sytuację miłości małżeńskiej spróbuję naszkicować na tle ogólniejszym. Zwrócę najpierw uwagę na to, jak dalece dobro, które czynimy i którym żyjemy, może być dwuznaczne. Sądzę, że w świetle zaproponowanego opisu sens sakramentu małżeństwa ukaże się nam niejako automatycznie.

CHRYSTUS PROSTUJE SENS MIŁOŚCI


Pomińmy tu oczywisty fakt, że czynimy wiele zła. Również dobro, jakie czynimy, jest najczęściej okaleczone. Jak trudną sztuką jest na przykład miłość do dziecka. Trzeba raz po raz zadawać sobie pytanie, czy moją miłością nie uczę dziecka egoizmu. A może całkiem odwrotnie, może w mojej miłości jest za dużo surowości, może dziecku zbyt zimno, żeby normalnie się rozwijać. Tak czy inaczej nie ma miłości doskonałej. Stawka idzie jedynie o to, żeby w bilansie ogólnym było jak najwięcej daru i jak najmniej krzywdy.

Ceni się wysoko ludzi, którzy "spalają się dla innych". Może przynajmniej to jest jednoznaczne? Przecież sam Chrystus powiedział, że nie ma większej miłości niż życie oddać za braci. Niestety, "spalanie się dla innych" nie jest równoznaczne z "oddawaniem życia za braci". Może być wystawianiem się na żer cudzemu bęcwalstwu, może być ucieczką od podstawowych obowiązków, rozmienianiem się na drobne i przelewaniem z pustego w próżne. Chrystus uczył, że tylko wtedy ktoś naprawdę oddaje życie za braci, jeśli w ten sposób życie zyskuje. Istnieje cienka, a przecież niezmiernie istotna granica między ofiarą a ofiarnictwem. Ale nie tylko w tym rzecz, że trzeba uczyć się rozróżniać. I tym razem chodzi jedynie o bilans, o to żeby zyski były większe niż straty.


Joomla templates by Joomlashine